Kim jesteśmy Wesprzyj Reset Przyjaciele Ramówka Słuchaj online Słuchaj online
śledztwa

Skutki bezpośredniego kontaktu władzy z obywatelami bywają katastrofalne. Przekonała się o tym Agnieszka Głazek, naczelniczka poczty w Pacanowie. Minister Michał Cieślak przyszedł odebrać list, a niedługo potem kobieta straciła pracę!

Pani Agnieszka na poczcie pracuje od ćwierć wieku. Od 2011 r. jest naczelniczką w Pacanowie. Obsłużyła w życiu tysiące mieszkańców, którzy  wysłali  list,  odebrali  awizo  czy  nadali paczkę. Tego jednego klienta zapamięta do końca życia.
Pan Michał w polityce jest od 2014 r. Wstąpił wtedy w szeregi Polski Razem, nowej partii zakładanej m.in. przez Jarosława Gowina. Od 2015 r. jest posłem. Gdy Gowin, wówczas już lider partii o nazwie Porozumienie, ostatecznie sprzeciwił się Jarosławowi Kaczyńskiemu, Cieślak stanął po stronie tych polityków, którzy wybrali miejsca w rządzie, a nie resztki przyzwoitości. Był październik 2020 r. Pan Michał stał się jednym z głównych beneficjentów nowego układu. Dotychczas nie udało mu się być nawet wiceszefem sejmowej komisji. Teraz został ministrem w kancelarii premiera. 7 lat w Sejmie i 20 miesięcy w rządzie – tyle potrzebował Michał Cieślak, by można było powiedzieć, że całkowicie oderwał się od ludzkich
spraw, problemów i rzeczywistości. Ujawnił to 3 czerwca 2022 r. około południa na poczcie w Pacanowie. A sprawę opisał w szczegółach portal wyborcza.pl.
Gdy Cieślak pojawił się odebrać list, urzędniczki właśnie dyskutowały o cenach w sklepach, cenie paliwa, wysokości rat kredytów. Nic nadzwyczajnego: to tematy, o których wówczas i dziś dyskutują miliony Polek i Polaków. Gdy pani Agnieszka rozpoznała w petencie lokalnego posła, pożaliła mu się na drożyznę. – Powiedziałam, ile wydaję pieniędzy, kiedy jadę zatankować. A ile ja zarabiam? Trzy tysiące, kiedy spłacę kredyty, zostają mi jakieś grosze na życie. Powiedziałam, że poseł zarabia więcej ode mnie, więc nie zna takich problemów – opowiadała pani Agnieszka dziennikarzowi. Co odpowiedział jej minister? Że nic nie stoi na przeszkodzie, by… sama kandydowała do Sejmu! Miała mu odpowiedzieć, że sobie tego nie wyobraża, bo… nie umie kłamać.
Niedługo   po   tym,   jak   Cieślak   wyszedł z poczty, do pani Agnieszki zadzwoniono z sekretariatu dyrektora poczty z Kielc. Wezwano ją do natychmiastowego przyjazdu. Dyrektor powiedział jej na miejscu, że zostanie dyscyplinarnie zwolniona, bo „wpłynęła na nią skarga ministerialna i rozmawiała na tematy polityczne z panem Cieślakiem”. – Zarzucił mi, że używałam wulgaryzmów, co nie było prawdą. Tłumaczyłam, że ja niczym nie zawiniłam, po prostu frustracja w człowieku narasta, kiedy wszystko tak drożeje. Usłyszałam, że jest słowo przeciwko słowu, ale i tak wszyscy uwierzą ministrowi, nie mnie – żaliła się dziennikarzowi pani Agnieszka.
Zdaniem Cieślaka, naczelniczka „wykazała się  brakiem  profesjonalizmu  i  kultury  osobi- stej oraz szacunku do drugiej osoby”. Rzecznik Poczty Polskiej wyjaśnił, że wpłynęła skarga, pani naczelniczka miała prawo się do niej odnieść. A nadzorujący spółkę w rządzie minister aktywów państwowych Jacek Sasin rzucił dziennikarzom, że skarżyć się każdy może. Prezes PiS tak nie uważał. Wykorzystał sytuację i przymusił Cieślaka do dymisji z rządu. Ale miejsce na
liście wyborczej znów znajdzie.

Marcin Piplowski

Tekst pochodzi z broszury „100 afer, które wstrząsnęły Polską”. Publikujemy go za wiedzą i zgodą autora i wydawcy.

Wesprzyj niezależne media!

Udostępnij

Tagi

Dołącz do nas

Podoba Ci się?

Obywateluj z nami