Kim jesteśmy Wesprzyj Reset Przyjaciele Ramówka Słuchaj online Słuchaj online
kraj

Jak więc dać jasną, zwięzłą i dobitną odpowiedź na pytanie syna. Odpowiedziałem: "Synku, przepraszam Cię za to, że użyję wulgarnego słowa, wiesz że nie lubię wulgaryzmów, wybacz ale muszę to nazwać po imieniu - BO ROZP...... PAŃSTWO, w wszystkich jego obszarach"

Kilka miesięcy temu rozmawiałem z moim młodszym synem Wiktorem. Ma piętnaście lat. I jest naprawdę mądrym chłopcem. Tak wiem, większość rodziców tak myśli o swoich dzieciach. Nie moją rolą jest wyprowadzanie ich z błędu. Mądre dzieci mają to do siebie, że zadają czasem trudne pytania. Czy raczej odpowiedzi na nie bywają trudne, lub raczej kłopotliwe.

Tato, dlaczego ich tak nie lubisz?
Otóż to pytanie nie było trudne, ani kłopotliwe, ile odpowiedź na nie nastręczała pewne problemy w sformułowaniu jasnej, zwięzłej i dobitnej odpowiedzi. Brzmiało ono z grubsza tak: Tato, dlaczego Ty ich nie lubisz, dlaczego właściwie z nimi się nie zgadzasz i ich krytykujesz ? Ci "oni" to byli wówczas tak zwani "rządzący" czyli PiS z ich akolitami. nigdy nie byłem zwolennikiem władzy pisowskiej. Mając - delikatnie rzecz ujmując - pretensje i wręcz żal do Platformy Obywatelskiej za błędy , które w 2015 roku doprowadziły do władzy PiS, mając pretensje i wręcz żal za wybory prezydenckie, które doprowadziły do wyboru Andrzeje Dudy na fotel głowy Państwa - z każdym rokiem "ich" władzy umacniałem się w zasadności swojego stanowiska.
Jak więc dać jasną, zwięzłą i dobitną odpowiedź na pytanie syna. Odpowiedziałem: "Synku, przepraszam Cię za to, że użyję wulgarnego słowa, wiesz że nie lubię wulgaryzmów, wybacz ale muszę to nazwać po imieniu - BO ROZP...... PAŃSTWO, w wszystkich jego obszarach". Po czym starałem się uzasadnić swoje stanowisko i użyte słowa.
Co do mojego nastawienia do ówczesnej władzy, nie musiałem synowi mówić jakie ono było i jest. Wprawdzie słuchając - z rzadka ale jednak - TVP, widząc ludzi , którzy nagminnie obrażali wielu i moją również elementarną inteligencję, o kulturze nie wspomnę, nie plułem na telewizor, ani nie wyrzucałem go przez okno, to jednak częstymi chwilami mój temperament i niezgoda na podawane treści, wywoływały trudne do ukrycia emocje.

W roku 2020 skierowałem do Sądu Rejonowego w Warszawie pozew przeciwko Prezydentowi Andrzejowi Dudzie - najogólniej rzecz ujmując - zarzucając niedotrzymanie przyrzeczenia, wiarołomstwo. Napomykam o tym by zobrazować swój stosunek do - szeroko rozumianego - ówczesnego obozu władzy. Sam temat owego powództwa być może zasłuży na osobny tekst. Jakkolwiek by nie było, gdy wokół panowało naburmuszone milczenie i większość mojego otoczenia była bądź obrażona na rzeczywistość, bądź ograniczała się do mniej lub bardziej śmiesznych złośliwości w opisywaniu rządzących ludzi i krytykowaniu sprawowanej przez nich władzy, ja pozwoliłem sobie na - poza prawnym aspektem sprawy - praktyczne zademonstrowanie mojego stanowiska. Przy czym wspominam o tym nie w duchu martyrologicznym tak u nas zawsze modnym, ile gwoli wyjaśnienia słuszności zadanego mi przez Syna pytania. I powodów, dla których je zadał.
Nie pomnę już, szczegółów mojej odpowiedzi. Nie pamiętam, czy była ona bardziej merytoryczna, czy emocjonalna. Obawiam się, że to drugie.

Druga szansa
Życie ma jednak to do siebie, że czasem daje drugą szansę. Czasem wracają zadawane dawno pytania, a życie przynosi kolejne odpowiedzi, przykłady potwierdzające, bądź nie zasadność udzielonych na te pytania odpowiedzi.
Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Nowa Lewica wespół w zespół wygrywają wybory w minionym roku. Oglądam jednym okiem TVN 24. Wraz z synem rozmawiamy o czymś. I właśnie transmitowana jest konferencja prasowa Marszałka Sejmu Szymona Hołowni. Dziennikarze prześcigają się w rozlicznych pytaniach do Pana Marszałka. Tematem konferencji jest sprawa Panów Kamińskiego i Wąsika. Konkretnie ich mandatów poselskich. Mają je czy nie mają, bo przecież Pan Marszałek im je "wygasił" czy może nie "wygasił", poza tym co na to Sąd Najwyższy ? Wypadało by zapytać, który ten "ich" czy ten "nasz" A jeśli ich to która Izba ta "neo" czy ta - no nie wiem jak ją nazwać - "retro"? No i rzecz jasna dlaczego jeszcze nie "siedzą", czytaj nie odbywają orzeczonej wobec nich prawomocnie bezwzględnej kary pozbawienia wolności ? Czy ten Pan pośrodku i błazeńskim uśmiechem na twarzy - ta fotografia służy niemalże jak filmowa przebitka pomiędzy wypowiedziami różnych autorytetów prawnych - to ich ułaskawił, czy nie ułaskawił.
To doprawdy nie jest śmieszne, choć takim się wydaje.
I wtedy mówię do syna : "Pamiętasz swoje pytanie dlaczego ich nie lubię i moją mało parlamentarna odpowiedź . To właśnie synu oznacza "rozpi........" państwa, jego instytucji, systemu prawnego. Brak słów, które mogłyby adekwatnie nazwać tę sytuację. To szkodzenie państwu. Szkodzenie nam wszystkim, Tobie, Twojej Mamie, babci, mi. Twoim kolegom i przyjaciołom. I sąsiadce z naprzeciwka i pani nauczycielce w liceum". Tu się zreflektowałem, bo jest co najmniej jedna pani, z którą nie przepada. "A to synu jest początek, rozmiar szkód wyrządzonych dopiero zacznie się wyłaniać, powoli obnażać. Przecież mniej więcej wiesz jak zdruzgotany został Trybunał Konstytucyjny. Niedługo okazać się może, że byli małżonkowie, których rozwód orzekł tak zwany neo-sędzia, są w dalszym ciągu małżeństwem, choć być może zawarli już nowe związki. Niektórych to być może nawet ucieszy. To tylko czubek góry lodowej".

Mógł ich ułaskawić?
Znowu fotografia trzech panów i tym uśmiechniętym błazeńsko pośrodku. Pytanie syna: "A jak myślisz, mógł ich ułaskawić?". Odpowiadam pytaniem - choć to niezbyt grzeczne: "A gdyby ten pan w środku ciebie ułaskawił?" Syn: "Za co, dlaczego ?" "Otóż to synu - za nic ot tak. On ich też ułaskawił za nic bo Kodeks Postępowania Karnego w artykule 5 paragrafie 1 mówi - i jest to jedna z fundamentalnych gwarancji procesowych każdego oskarżonego - że uznaje się go za niewinnego dopóki sądy prawomocnie nie uznają go za winnego. Wtedy jest osobą skazaną i dopiero wówczas zgodnie z tym samym kodeksem może być zastosowany wobec niego akt łaski Pana Prezydenta. Krótko mówiąc to co zrobił ten pan, to tak jakby zastosował wobec Ciebie, akt łaski.
Skąd tytuł "Beneficjenci, czy ofiary"?
Bo myślę właśnie o moim synu, tak jak większość rodziców myśli o swoich dzieciach pragnąc ich dobra. Jeśli reguły ich świata narzucą im ludzie, którzy doprowadzili, do sytuacji, w której zmuszony zostałem do użycia wulgaryzmu w odpowiedzi na pytanie dziecka - będą ofiarami. Będą musieli znosić pewnego faceta, który siedząc w ławie sejmowej, uśmiechnięty od ucha do ucha , pokazuje ordynarny gest "wała". Wyraża tym pogardę wobec mnie, wobec wszystkich. Wobec prawa. I niech nikt nie nazywa tego "gestem Kozakiewicza". Gest Kozakiewicza był wyrazem tryumfu wobec wrogiego mu tłumu na stadionie Łużniki. W wykonaniu Kamińskiego jest wyrazem chamskiej buty i arogancji. Wobec nas wszystkich.
Będą beneficjentami zmiany, która nastąpiła jeśli wszyscy, podkreślam wszyscy, pójdziemy po rozum do głowy i będziemy kontrolować obecną władzę. Każdą władzę. Wtedy jest szansa, że mój syn i nasze dzieci będą beneficjentami swoich antenatów. Do tego trzeba w sumie niewiele. Trzeba być trochę mądrym. Na wstępie napisałem, że mój syn jest mądrym chłopcem.

Post scriptum

Powyższy tekst powstał dwa, trzy dni temu. I jak to się często zdarza w chwilach pełnych szybkich , czasem dramatycznych zmian - rzec można - rewolucyjnych, zdarza się że komentarz nie nadąża za tymi zmianami. Sens komentarza i jego przesłanie pozostają niezmienne. Wszelako ostatnie wydarzenia zasługują na - co najmniej jego uzupełnienie. Dwóch panów ze wspomnianego w tekście zdjęcia zostało doprowadzonych do zakładu karnego. Osadzenie osób prawomocnie skazanych jest naturalną konsekwencją zapadłych w dwóch instancjach wyroków. Aktualnie w Polsce odbywa karę plus - minus 70 tysięcy osób. Nie znam ani jednego przypadku - jeśli się mylę Kancelaria Prezydenta / to ten trzeci ze wspomnianego zdjęcia / sprostuje to stwierdzenie - w którym pan prezydent zaprosiłby żony osób skazanych, domyślam się że poczęstował kawą, herbatą i ciasteczkami , po czym z pełną powagą oświadczył z mównicy, iż oto na ich prośbą uruchomił tak zwaną prezydencką ścieżkę ułaskawienia, po czym na tę mównicę zaprosił obie zatroskane małżonki. Otóż Panie Prezydencie około 70 tysięcy żon, matek, partnerek, córek osadzonych chciała by być ugoszczona przez pana prezydenta przychodząc w sprawach skazanych. Czy je też Pan przyjmie z taką gościnnością. I drugie pytanie : czy Pan nie pamięta, że Pan już tych panów raz "ułaskawił". Do ilu razy sztuka.
Teraz pytanie do mojego syna : czy rozumiesz tym bardziej, dlaczego tak dosadnie oceniłem poczynania minionej władzy ?

Hubert Jesipowicz

O Autorze: Prawnik, były adwokat z ponad 30-letnim stażem pracy, specjalizujący się w prawie karnym.

śródtytuły od redakcji

Udostępnij

Tagi

Dołącz do nas

Podoba Ci się?

Obywateluj z nami